Miasto skał/biały Renault Kangoo

Nájera zauroczyła mnie czerwonymi skałami, które ją otaczały. Jedna z ulic kończyła się pionową skałą, co robiło niesamowite wrażenie. (...) Ponieważ Nájera leżała na uboczu, perspektywa wydostania się z niej nie przedstawiała się zachęcająco. Ale trzeba próbować. Po pewnym czasie zatrzymało się dwóch młodych Hiszpanów, inżynierów od budowy dróg, którzy jechali tylko do następnej miejscowości, ale nadłożyli dla nas drogi i zabrali do wsi Belorado. Tak jak większość spotkanych Hiszpanów, byli zdziwieni. ¿Autoestop? – mówili – Ahora nadie lo hace. „Teraz nikt tego nie robi”. My byłyśmy właśnie  tymi nadie
W Belorado znowu mijało nas obojętnie wiele samochodów. Minął nas również biały Renault Kangoo, po czym... zatrzymał się kilkaset metrów za nami i cofnął. W środku siedziała dziewczyna, wyglądająca na niewiele starszą ode mnie, która z uśmiechem zaproponowała podwiezienie do Burgos – a potem przenocowanie u siebie, i był to jeden z lepszych noclegów, jaki wspominam z tej podróży. Nasza dobrodziejka miała na imię Gina i zaledwie miesiąc wcześniej przeszła całe Camino frances. Dlatego wciąż była otwarta na nowe doświadczenia. Stwierdziła, że kiedy idzie się raz szlakiem świętego Jakuba, to ta droga przekłada się na całe życie. Nasze spotkanie było tego najlepszym przykładem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pierwszy dzień na szlaku

Po drodze na Fisterrę