Noc w Kraju Basków

Krople deszczu spływają po szybach samochodu. Na szczęście przestaje padać, kiedy chłopak podrzuca nas na zapomniany parking, który jego zdaniem jest wspaniałym miejscem do znalezienia dalszego transportu. Ni z tego, ni z owego znajdujemy tam jednak jedynego polskiego TIRa. Kierowca niespecjalnie miły. Właściwie zgodził się nas zabrać do Irún. Sęk w tym, że jechał następnego dnia o 5.15. Na dodatek nieuprzejmie się wyraził, że nie obchodzi go, gdzie będziemy spały. Błyskawicznie uniosłam się honorem i stwierdziłam, żeby się o nas nie martwił, damy sobie radę, coś znajdziemy i rano o 5.00 wrócimy. 
Pojawiło się tylko pytanie – co ze sobą zrobić? Nasz namiocik zagubił się, a i tak niewielki byłby z niego pożytek, bo akurat zaczęło padać. Zaczęłam się zastanawiać, czy dałybyśmy radę przeskoczyć parkan, który widać było w niedalekich krzakach, i czy rozsądnie byłoby spędzić noc w budynku, który wyglądał na opuszczony… 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pierwszy dzień na szlaku

Miasto skał/biały Renault Kangoo

Po drodze na Fisterrę